niedziela, 26 lutego 2017


 
Amy Harmon "Making faces"



Autor: Amy Harmon
Tytuł: "Making faces"
Wydawnictwo: Helion (Editio Red)
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 342

Pierwsze co mnie urzekło to okładka tej książki. Pomyślałam sobie taka piękna "para" więc historia ich miłości też taka musi być. Nie wzięłam tylko pod uwagę, długiej drogi jaką musieli przejść by nią się stać.

Początek historii jakich wiele. W małym miasteczku mieszka grupa przyjaciół, miłośników zapasów": Pauli, Grant, Jesse, Conor i Ambros. Ten ostatni najprzystojnejszy i najzdolniejszy ze wszystkich, to bożyszcze wszystkich dziewczyn, między innymi Fern Taylor, miłej pogodnej dziewczyny nie mająca siły przebicia ze względu na swój wygląd i syndrom SBK (syndrom brzydkiego kaczątka).  Ona obdarza bo jednak uczuciem szczerym i silnym, nie ze względu na jego wygląd zewnętrzny, ale pękno wewnętrzne, ujawnione podczas nieświadomego pisania listów między nimi. Początkowo Ambros nie dopuszcza do siebie myśli, że może podobać mu sie ta nijaka dziewczyna. Dopiero w ostatnim momencie tuż przed wyjazdem jego i przyjaciół na wojnę do Iraku, gdzieś ma przebłysk takiej swiadomosci. Często o niej tam myśli i gdy już mogłoby się wydawać, że nic nie stanie im na drodze, w wybuchu bombowym giną jego przyjaciele, a on sam z poranioną, wręcz zmasakrowaną twarzą wraca do miasteczka.  Traci nadzieję, ale nie miłość Fern.

Tylko czy jej miłość wystarczy, by ukoić złamaną duszę Ambrosa?

Książka opisuje historię miłosną jak z bajki (nie pasuje mi to określenie na okładce) o zwykłej dziewczynie, która pokochała ciężko rannego żółnierza. Jej delikatność i duża doza empati sprawia, że jego serce pod jej wpływem topnieje jak lód. Ambrose bowiem, choć zwany mitologicznym Herkulesem odradza się jak Feniks z popiołów, by na nowo zrozumieć, że prawdziwe szczęście i droga do niego nie ma nic wspólnego z wyglądem zewnętrznym.

"Prawdziwe piękno, takie które nie blaknie i nie umiera, wymaga czasu. Wymaga napięcia. Wymaga niewiarygodnej wytrwałości. To krople, które jedna po drugiej budują stalaktyty, to trzęsienia ziemi, które tworzą łańcuch górski, to fale uderzające nieustannie o brzeg, które łamią skały i wygładzają twarde krawędzie. A z tej gwałtowności, wrzawy, wściekłego wycia wiatru i szumu wody rodzi się coś lepszego, coś co w innych okolicznościach mogłoby nie zaistnieć".

"Dlatego trwamy. Mamy nadzieję, że istnieje jakiś cel. Wierzymy, że są rzeczy, których nie możemy zobaczyć. Czerpiemy naukę z każdej straty i wierzymy w potęgę miłości oraz w to, że każdy w nas ma w sobie potencjał do osiągnięcia piękna tak doskonałego, że nasze ciała nie będą wstanie go pomieścić".

No cóż jak dla mnie te dwa cytaty są pięknym uwieńczeniem powieści, która wycisneła ze mnie łzy i dała szansę zastanowienia się nad własnym życiem. Dzięki niej doszłam do wniosku, że ograniczenia są tylko wytworem naszej wyobraźni, a piękno jest możliwe do odkrycia w każdym z nas.

Za możliwość przeczytania książkie dziękuję wydawnictwu Editio Red.

czwartek, 23 lutego 2017


 
Edyta Kowalska "Ścieżki przeszłości"



Tytuł: :Ścieżki przeszłości"
Autor: Edyta Kowalska
Wydawnictwo: Poligraf
Rok wydania: 2016
Liczba stron:183

"Jeśli jesteście tu, to znaczy, że najprawdopodobniej przeczytaliście tę książkę" - to słowa od autorki umieszczone na końcu książki. I ja w tym miejscu się znalazłam. Choć nie było mi dane przeczytać (jeszcze) pierwszej książki o losach Julii, jej rodziny i przyjaciół, to opowieść o niej urzekła mnie i tak.

W pierwszej części książki poznajemy historię Weroniki -babci Julii, która w wieku trzynastu lat zderza się z piekłem jakim jest druga wojna światowa. Z dnia na dzień traci wszystko. Kochająca rodzina zostaje zamordowana przez niemieckich żołnierzy, całe obejście i dom spalone,a ona jako jedyny świadek tego wszystkiego przeżywa tak mocne załamanie, że traci głos. Jednak wciąż walczy o życie. Zamieszkuje u swojej nauczycielki, pomaga jej w obowiązkach a także zanosi jedzenie partyzantom ukrywającym się w lesie. Jeden z nich Franek w niedługim czasie staje się jej mężem. Sytuacja panująca w kraju zmusza ich jednak do ucieczki do Danii. Przebywając tam pod zmienionymi imionami Janka i Janek wiodą w miarę spokojne życie. Pracują u rodziców Kristiana, jakby się mogło wydawać przyjaciela Weroniki, a także oczekują narodzin potomka. Tragedia jednak sprawia, że życie Janki znowu zostaje wywrócone do góry nogami, a ścieżki jej życia znów robią się krętę. Kolejny raz rusza w nieznane, by szukać lepszego życia.

Czy jest jej to pisane? Czy kiedyś powróci do kraju? Doczytajcie sami.

W drugiej części wracamy do teraźniejszości i do lasów Julii, wnuczki Janki, a może Weroniki. Dostaje ona z Danii zaproszeniem do odwiedzin, od dawnego znajomego babci z młodych lat. Zaciekawiona wyrusza w podróż, by poznać ścieżki życia babci. 

O czym się dowie? Czy ujawniona prawda ją zaskoczy? To też musicie doczytać sami.

Choć książka łączy ze sobą fakty historyczne z fikcją, a niektóre zdarzenia były wymyślone na potrzeby fabuły to większość z nich była wstanie jak dla mnie oddać, koszmar z jakim wiązała się druga wojna światowa. I nie chodzi mi tu tylko o wymiar fizyczny, ale i psychiczny. Jedyną niezmieniającą się ścieżką życia była ścieżka...miłości, która determinowała wybory bohaterów zarówno w przeszłości jak i teraźniejszości. To ona potrafiła zmieniać losy pokoleń. Ważnym faktem jak dla mnie, jest również umiejętność połączenia obu światów. Zegar po  babci, moźe być świetnym początkiem kolejnych "Ścieżek...". Ja jestem książką oczarowana i zachwycona. Polecam wszystkim.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.

wtorek, 21 lutego 2017


 
K.N. Haner "Koszmar Morfeusza"

 



Tytuł: "Koszmar Morfeusza
Autor: K.N.Haner
Wydawnictwo: Helion (editiored)
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 388

Pamiętam moment, gdy kupiłam tak wielce zachwalaną pierwszą część serii tzn. "Sny Morfeusza". Pomyślałam sobie, co jest w tej książce, że wszyscy tak jej...pragną? No i wszystko stało się dla mnie jasne, jak sama przeczytałam. Od razu zapragnęłam przeczytać kolejną cześć, bo historia Cassandry i Adama McKey wchłonęła mnie bez reszty. Eh, i jak żyć z myślą, że na kolejną część muszę dalej czekać.

Wracając jednak do drugiej części. 

Historia dalszych losów Cassandry i Adama, rozpoczyna się od momentu kiedy, główna bohaterka orientuje, że to właśnie o nią toczy się zatarta batalia między jej ukochanym a "mitologiczną mafią". Z jednej strony nie chce wiedzieć jakie układy panują miedzy nimi z drugiej zaś chyta się bardzo radykalnych ssobów by uwolnić swojego "Morfeusza" z rąk złowrogiej organizacji. Adam również targany między uczuciami i namiętnością popełnia sporo błędów, naginając przy tym twarde zasady obowiązujące w jego świecie. To napięcie panujące  między nimi i życie w ciągłym strachu odbija się na ich wzajemnej relacji i prawie ją niszczy. Cassandra niejednokrotnie próbuje uczyć się żyć bez Adama i jakby na złość jemu zaczyna wieść dość wyzwolone życie, szukając ukojenia a raczej zaspokojenia w ramionach Anthonego, czy też...lesbijki Valery. Poźniej to oni stają się dla niej największą opoką i jej najlepszymi przyjaciółmi, nie zapominając przy tym oczywiście o Tommym, który wciąż dzielnie walczący z nieobliczalną chorobą. I kiedy by się mogło wydawać, że już pogodziła się ze świadomością, że przyjdzie jej żyć bez ukochanego, ten znów powraca jak bumerang i  burzy jej spokój życia, a samą obecnością i spojrzeniem niebieskich oczu ją znów...uwodzi.
"Słowa to za mało, gdy nawet gesty nie potrafią ukoić rozpalonych ciał". Adam bowiem tylko w ten sposób, przez ich wzajemne czułe gesty i namiętny seks potrafi i może wyznać, że Cassandre...kocha. 

Do czego doprowadzi ich jednak to uczucie? Jak wiele muszą poświęcić by być razem? I czy to w ogóle jest możliwe? Czy kiedyś ten koszmar się skończy?

Fabuła książki jest nasycona wieloma wydarzeniami i emocjami, od miłości zaczynając a na nienawiści kończąc, a także intymnymi zbliżeniami, które rozpalają zmysły do czerwoności. Dodatkowo wciąż pojawiające się tajemnice i niedopowiedzenia rozbudzają ciekawość, sprawiając, że od książki ciężko się jest oderwać. Trzeba przyznać, że autorka przełamuje wszelkie tabu i wrowadza nas w świat erotycznych doznań i orgazmów przeżywanych raz za razem. Nie boi się również pokazać, że ból fizyczny zadawany w odpowiednich momenatch intymnych zbliżeń może być motorem napedzającym nas do odkrywania wspólnych granic własnych rozkoszy.

Moim zdaniem książka ta to niebyle jaki erotyk, lecz erotyk na miarę bestseleru.

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Helion (editiored).


sobota, 18 lutego 2017

 


Anna Crevan Sznajder "Niczyja Kwiat Magnolii"




Tytuł: "Niczyja Kwiat Magnolii"
Autor: Anna Crevan Sznajder
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 95


"Kocham Japonię. Naprawdę. Zawsze marzyłam o tym by móc ją zaobaczyć" - pisze bobaterka  książki.

W moim wykonaniu zdanie to powinno brzmieć :"Zawsze fascynowała mnie Japonia" - jednak tylko jako kraj kwitnącej wiśni. Piękne zdjęcia z tamtych stron pobudzały moją wyobraźnie i w jakiś sposób przybliżały mi tamten krajobraz. Niewiele jednak wiedziałam o panującej tam kulturze, a dzięki książce "Niczyja- Kwiat magnolii" mogłam trochę jej "liznąć".

Książka ta, to piękna historia miłości młodego japońskiego chłopaka Kise Ryota do przebywającej na japońskim konwencie, początkującej pisarkii mangaki, Crevan.  Przewrotny los stawia ich sobie na drodze w nietypowy sposób. Od tego czasu zafascynowani sobą spędzają, każdą chwilę razem, a ich spotkania są pełne uniesień i wzajemnych zbliżeń z dużą dozą pikanterii. Tylko jedna niepokojąca myśl wciąż nurtuje Crevan, fankę Kuroko no Basket- japońskiego komiksu, kim tak naprawdę jest Kise i czy rzeczywiście jest jednym z cosplay'ów.  Ujawniona prawda początkowo ją przerasta, by w końcu dotrzeć do niej w najbardziej odpowiednim momencie.

Tylko czy moment ten jest fatycznie odpowiedni, skoro Crevan właśnie wybiera się w podróż powrotną do domu? Czy jeszcze się kiedyś spotkają?

Książka bardzo fajnie napisana. Historia miłosna i wykreowane sceny erotyczne, nie trącą wulgaryzmem, a wręcz przeciwnie pobudzają w przyjemny sposób wyobraźnię i podnoszą temperaturę ciała. Dodatkowo otoczenie tokijskiej aglomeracji, świata mang i anime, świata konwentów, cospley'ów i dobrej zabawy sprawia, że do naszego życia zostaje wprowadzona nutka orientu.

Gorąco polecam wszystkim, a kolejną część dopisuje do mojej listy czytelniczej.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.



piątek, 17 lutego 2017




Halina Socha "Anielska przystań" (Book tour)



 
Tytuł: "Anielska przystań"
Autur: Halina Socha
Wydawca: EDIMA Edward Socha
Rok wydania: 2015


Zawsze myślałam, że wiara w Anioły dotyczy tylko dzieci. No bo kto w dzieciństwie nie słyszał słów modlitwy 
                   " Aniele Boże Stróżu mój,
                   a Ty zawsze przy mnie stój (...)"
Później, gdzieś w natłoku spraw ta wiara mi się zatarła, a teraz dzięki książce "Anielska przystań" ta wiara powróciła, bo historia Alicji jest...anielska.

Alicja, tarocistka i anielska terapeutka tuż przed pięćdziesiątymi urodzinami postanawia zmienić swoje życie. "Zwrócona jej "wolność" przez męża, sprawaia, że wyrusza w podróż w nieznane, zostawiająć dotychczasowe życie za sobą. Ślepy los doprowadza ją nad morze, gdzie poznaje wielu przyjaciół, którzy tak jak ona muszą się zmierzyć z radykalnymi zmianami w swoim życiu. Każdy z nich szuka miłości na swój własny sposób, a z anielskimi terapeutycznymi radami Alicji wszyscy zyskują spokój ducha. Nawet sama bohaterka głęboko poznaje czym jest prawdziwe uczucie zwane miłością i kiedy gotowa jest już na zmiany, niespodziewanie powraca jej stara miłość, by zakłócić jej spokój i nowy ład.

Czy Alicja faktycznie jest gotowa na zmiany? Czy to co ma teraz to CUD czy tylko raczej złudzenie?

Po pierwsze- książka ta, to piękna historia z Aniołami w tle. To dzięki nim dokonywanie wyborów, które każdy z bohaterów musi podejmować na swojej drodze życia, nie jest trudne. Cenne anielskie rady Alicji dają do zrozumienia, że tylko my sami ponosimy odpowiedzialność za to co robimy w życiu i za realizację własnych marzeń.

"Zadowoliłam się szczęściem tu i teraz. Smutne jak łatwo zrzucamy winę za nasze niepowodzenia, porażki i nie spełnione marzenia na innych. Tymczasem to my sami decydujemy o tym, co zrobimy ze swoim życiem. Czy podejmujemy trud, czy spoczywamy na laurach. W razie niepowodzenia mamy na kogo zwalić winę. W ten sposób robimy z siebie ofiarę losu i przyszłego frustrata".

Po drugie- książka ta, jest pięknym przesłaniem, że na miłość nigdy nie jest za późno. Kochać można w każdym wieku i bez względu na naszą przeszłość.

"Miłość nie zna wieku, mało tego, miłość odejmuje lat".

I po trzecie- książka ta, nakłania do przemyśleń, że naprawa świata w każdym i wokół każdego jest możliwa. Piękno można dostrzec w małych rzeczach i gestach.

Te trzy argumenty sprawiają, że oceniam książkę na bardzo dobrą i jak te Anioły rozpościeram skrzydła by lecieć po kolejną część. "Anielska terapio" przybywam.

Książkę miałam okazję przeczytać w Book tour zorganizowanym przez Poligon domowy, za co dziękuję.




                          

wtorek, 14 lutego 2017

Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka "Klątwa przeznaczenia" (Przedpremierowo)


Tytuł:"Klątwa przeznaczenia"
Autor:Monika Magoska-Suchar,Sylwia Dubielecka
Wydawnictwo: Novae res
Rok wydania: 8 marzec 2017
Liczba stron:812
 

Arienne, jako szesnastoletnia dziewczyna przybywa do Ravillonu, kolebki przestępstw i gwałcicieli.  Pod przykrywką podjęcia nauki jako nowa adeptka magii, stara się ukryć swoją prawdziwą tożsamość i odnaleźć własne Przeznaczenie. Jej dobre wychowanie i nieznajomość życia ni jak się mają do zasad panujących w Związku. Tam wszystko kręci się wokół seksu, pieniędzy i przemocy. Staje się to dla niej nie lada wyzwaniem do pokonania. Wstyd i upodlenie jakiemu podlega dziewczyna podczas inicjacji i naznaczenia jej jako Milady Lwa,  nie zmieniają jednak jej postanowienia wykonania powieżonej jej misji. Księga musi zostać odnaleziona a zapisane w niej Przeznaczenie musi wypłynąć na światło dzienne. 

Severo, Lew, Mistrz Walki, Kat Związku to w opowieściach innych kobiet mężczyzna brutalny, nie cofający się przed niczym i zagarniający swym schowanym w spodniach "Olbrzymem" nie jedno kobiece ciało.  Jego postura i umięśnione ciało oraz biegłość w sztukach walki są postrachem dla innych. Jedynie wierni przyjaciele są wstanie zrozumieć jego ciężki charakter, który po pewnym czasie zaczyna się zmieniać dzięki swojej Milady. Jej wiedza i znajomość taktyk wojennych ale i dziecięca naiwność zaczynają budzić w nim dotąd nieznane uczucia.

Czy Lew będzie się w stanie przed tym uczuciem obronić? I jak je nazwie? Skoro zgodnie z zasadami Związku Mistrzowie nie mogą ulegąć zakazanemu uczuciu, a pocałunek czy poczęcie dziecka równoznaczne jest ze śmiercią.  No i czy przeszłość Lwa i niejasna tożsamość Arienne stanie się ich wspólną Klątwą Przeznaczenia?

Muszę się do czegoś przyznać. Gdy pierwszy raz otworzyłam książkę, to słowa jakie mi się cisnęły na usta po zobaczeniu ilości stron, niektórym mogłyby wydawać się niecenzuralne. Nie często bowiem sptyka się "taki" debiut. Fantastyczny!Książka wciągła mnie bowiem bez reszty, czytałam ją z zapartym tchem. Ukazany w niej świat z jednej strony mnie bulwersował, ze względu na przedmiotowe trakotwanie kobiet i dominacje mężczyzn,  z drugiej zaś tak magicznie czarował, że te rzeczy, które okropne się wydawały, blakły i nikłe się stawały. Mrożący uścisk Severa, znieczulił mnie do tego stopnia, że całkowicie oddałam mu swoje serce. Jego ogień natomiast, ogień który nigdy nie ogrzewał, potrafił rozgrzać moje myśli do czerwoności i sprawić, że oddałabym mu także swoje ciało. A Wy? Sami wybierzcie się w ten magiczny świat i się przekonajcie, czy moje odczucia są trafne.

Za możlwość przeczytania książki dziękuje Autorkom.








środa, 8 lutego 2017


Jodi Picoult "Bez mojej zgody"

Zdjęcie użytkownika Czytam-daję słowo.


Tytył:"Bez mojej zgody"
Autor: Jodi Picoult
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data ukazania się w kolekcji:  23.01.2017
Liczba stron:459

Annie nic nie dolega, a mimo to żyje tak, jakby była obłożnie chora. W wieku trzynastu lat ma już za sobą niejedną operację, wielokrotnie oddawała krew, żeby utrzymać przy życiu swoją starszą siostrę Kate, która we wczesnym dzieciństwie zapadła na białaczkę. 

Anna została poczęta w sztuczny sposób, wszystko po to, aby jej tkanki wykazywały pełną zgodność z tkankami siostry. Przez całe życie postrzegano ją przez pryzmat siostry i tego, co dla niej robi. Do tej pory Anna akceptuje tę swoją życiową rolę. Jednak z czasem zaczyna się buntować i dojrzewa do decyzji, która dla wielu osób byłaby nie do pomyślenia, dycyzji, która podzieli jej rodzinę, a dla ukochanej siostry będzie wyrokiem śmierci. 

Tylko czy to jest wyłącznie jej decyzja?

Kiedy na samym początku poznałam Anne stwierdziłam, że jest to "dziecko" które nie miało normalnego dzieciństwa. Choroba siostry Kate, tak zepchneła ją  na boczny tor, że jej sprawy stały się mało ważne, przez co sama poczuła się niewidzialna. Blasku nabierała dopiero wtedy, kiedy istniała konieczność pomocy siostrze. 
Jednak, gdy zagłebiłam się dalej w czytaniu, doszłam do wniosku, że to nie "dziecko" a nadzwyczaj dojrzała młoda dziewczyna, która ma odwagę  na złożenie wniosku o usamodzielnienie w kwestiach medycznych i pozwanie rodziców do sądu. Jej determinacja na tyle zaciekawia adwokata Campbella, żę zgadza się on ją reprezentować podczas procesu. Anna wbrew pozorom nie jest egoistką, której nie obchodzi życie siostry, a historia nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać na początku.

"Bez mojej zgody" to historia rodziny, w której każdy pełni określoną rolę od lat. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia kilku osób i wpływu jaki wywiera na nich choroba Kate.
Matka Sara, skupiona na chorobie córki, myśli tylko o tym, jak ją ratować, nie zważająć na to czego sama chora mogła by chcieć. Braian, silny ojciec, ale i rozdarty w miłości do wszystkich dzieci większość czasu spędza w pracy, jednak robi, co się da, by trzymać rodzinę w całości, Jesse, starszy brat, czuje się niedoceniony, bo nie ma zgodnych tkanek i nie może uratować siostry, przeżywający to bardziej niż okazuje. Kate, od trzeciego roku życia chora na ostrą białaczkę, wymęczona powtarzającymi się nawrotami choroby i uciążliwym leczeniem, i Anna, wyjątkowa dziewczyna, ukochana siostra i przyjaciółka Kate, gotowa zrobić dla niej wszystko, przeciw całemu światu.

Dodatkowo do narracji wkrada się Campbell, adwokat reprezentujący Anne oraz Julia, kurator wyznacząony i przydzielony przez sędziego. Proces wytoczony przez bohaterkę, również na nich wywiera znaczący wpływ.

Powieść jest przepojona emocjami, pobudzającymi do rozważań na temat etycznej strony powoływania do życia i ratowania tegoż za wszelką, nawet niewyobrażalną cenę. Wzruszająca historia z zaskakującym zakończeniem, które ma pokazać, że niczego w życiu nie można być pewnym.


poniedziałek, 6 lutego 2017

JojoMoyes "Dziewczyna, którą kochałeś"

a

Tytuł: "Dziewczyna, którą kochałeś"
Autor: Jojo Moyes
Tłumaczenie: Nina Dzierżawska
Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 11 styczeń
Liczba stron: 540

W życiu Liv nic nie poszło zgodnie z planem. Zamiast cieszyć się miłością męża i myśleć o wspólnej przyszłości, została sama. Jedyne na co ma ochotę, to wejść pod kołdrę i już nigdy nie wyściubić  spod niej nosa. Wypić o jeden kieliszek wina za dużo i zapomnieć o mailach od komornika i mężczyźnie, który miał być spełnieniem marzeń i zniknął bez słowa. Jedyne, co pomaga jej przetrwać, to portret dziewczyny, zaręczynowy prezent. Najcenniejsza rzecz jaką ma.

Kiedy ktoś chce jej go odebrać, Liv zaczyna walczyć o obraz i o siebie. Podobno można łamać zasady, jeśli się kocha...

Książka ta, to piekna porywająca historia, w której czasy rzeczywiste mieszają się z czasami I wojny śwatowej, dokładnej z czasami, gdy wiele wiosek francuskich znajdowało się pod okupacją niemiecką. To historia o sile kobiet, które w tamtych czasach były w  wstanie poświęcić wiele dla ratowania bliskich osób i pamiątek po nich. Jedną z takich pamiątek właśnie stał się słynny portret żony, jednego z początkujących wówczas malarzy Edouarda Lefevre. 

Gdy po 90 latach, posiadaczka obrazu Liv dowiaduje się, że ktoś chce go jej odebrać twierdząc, że został skradziony przez Niemców podczas I wojny światowej i zgodnie z obowiązującym prawem musi zostać zwrócony w ręce prawowitych właścicieli, postanawia walczyć o obraz za wszelką cenę. Jej pobudki są jednak inne niż osób, bliskiej rodziny, która chcę odzyskać obraz tylko dla pieniędzy. Ona chę zatrzymać przy sobie ostatnią pamiątkę szczęśliwych dni. W dodatku czuje, że jest to w jakiś sposób winna Sophie, kobiecie z portretu. 

"Ten portret to moja ulubiona rzecz w całym domu. Właściwie na całym świecie. Przypomina mi o dziewczynie, którą kiedyś byłam. Która nie martwiła się na okrągło. I która potrafiła się bawić, po prostu...robiła różne rzeczy. O dziewczynie, którą chcę znów być".

Podczas zaciętej batalii , nie zwraca uwagi na koszty. Sprawy komplikuje kedynie fakt, że nowopoznany mężczyzna, okazuje się być prawnikiem jej przeciwników. To on musi on dokonać wyboru między pracą a miłością, a Liv zmuszona zostaje do odkrycie historii kobiety z obrazu. Wszystko po to, żeby  obydwoje w swoim życiu mogli ryszyć dalej.

Książkę czytałam z zapartym tchem. Wciąż czekałam, jakie fakty ujrzą swiatło dzienne i czy wystarczą one, aby Liv mogła zachować obraz. Zakończenie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Polecam wszystkim z czystym sercem.


niedziela, 5 lutego 2017


Maria Paszyńska "Cień Sułtana"


Cień sułtana - Paszyńska Maria
 

Autorka w powieści przenosi nas w czasy historyczne, do roku 1566, w których wciąż są prowadzone wyprawy Imperoium Osmańskiego na chrześcijańską Europę i proby jej opanowania. Podczas jednej z takich wypraw przeciwko Habsburgom, a dokładnie przeciwko dowódcy malenkiego Szigetvaru Nikoli Subicz Zrinskiemu- Sulejman Prawodawca umiera. Wtedy to, wielki wezyr Mohmed Pasza Sokollu aby nie dopuścić do rozpadu Imperium i aby na tronie obsadzć syna Prawodawcy-Sulima, zataja ten fakt przed wojskiem. Obawiając się buntu swoją mądrością i zaradnością stara się poskromić ich złość. Czy mu się to udaje?

Moim zdaniem powieść jest bardzo ciekawa. Mimo iż, nie przepadam za historią,to w powieśći ukazanie swiata Osmańskiego z punktu dążenia do władzy wciągnęło mnie jak nic. Zrozumiałam, że w tym dążeniu nikt nie może czuć się bezpieczny, bez względu na kolidacje rodzinne czy też zajmowane stanowisko, a słowo "wolność" jest złudnym marzeniem. Dodatkowo barwne opisy o przepychu i potędze Stambułu pobudzają wyobraźnię, a nieszczęsliwa miłość w tle sprawia, że książkę czyta się z przyemnością. 

Polecam wszystkim.




piątek, 3 lutego 2017




Agata Czykierda-Grabowska "Jak powietrze"


To książka o zderzeniu się dwóch światów, a dokładniej dwóch osób pochodzących z różnych środowisk.  Wydawałoby się, że Oliwia ma wszystko studia które lubi, przystojnego chłopaka, piękny dom  i długie wieczory spędzone wśród tzw. przyjaciół.  Jednak brakuje jej spokoju a przeszłość powraca do niej jak bumerang.  Gdy na swojej drodze spotyka Dominika, a raczej gdy los rzuca jej go pod " koła " wszystko zaczyna się  zmieniać. Młody chłopak, mieszający w szemranej dzielnicy i samotnie  opiekujący się  młodszym rodzeństwem przynosi jej ukojenie a sam zaczyna odczuwać, że życie ma dla niego jeszcze asa w rękawie. Jednak czy ta miłość ma szansę przetrwać? Czy jednemu i drugiemu uda się  odciąć od przeszłości?

Jak powietrze " to przepiękna  powieść  o rodzącym się uczuciu między dwiema osobami, i budowaniu relacji między nimi.  Czyta się ją z zapartym tchem.  Pochłania w całości. Gdyby nie zakończenie. ..5 lat później. ..można by było odczuć pewien niedosyt,  a tak historia  ma swoje idealne zakończenie. Polecam wszystkim.


"Jak powietrze" to powieść, którą miałam okazję przeczytać uczestnicząc w book tour zorganizowanym przez Poligon Domowy za co dziękuję. 


Jak powietrze


 Adelina Tulińska "Dotyk Północy"

 

Powieść opowiada o losach Laury, której życie biegnie zwykłym torem. Kończy studia,pracuje,spotyka się z przyjaciółmi. Wszystko jednak zaczyna się zmieniać od niepokojącego snu, który staje się rzeczywistością, jak Laura wyjeżdża na wolontariat do Norwegii. Trafia ona na tajemniczą wyspę Frisord, której nie można znaleźć na mapie, poznaje intrygującego mężczyznę Gabriela oraz całą jego tajemniczą rodzinę. Wiele niedopowiedzeń i tajemniczych sytuacji zmusza ją do podjęcia wielu niebezpiecznych kroków zmierzających do poznania tajemnicy rodu Seihval. Pomysłowość Laury i jej przebiegłość a dodatkowo rodząca się miłość między nią a Gabrielem doprowadzają do osłabienia czujności osób strzegących tajemnicy i zbliżenia się wielkimi krokami do jej poznania. 

Tylko czy jej umysł jest wstanie otworzyć się i przyjąć do wiadomości poznaną historię?O tym musicie przekonać się sami.

"Dotyk Północy" to powieść zawieszona między rzeczywistością a fikcją literacką. Niby świat jest wciąż ten sam,ale legendy tam umiejscowione wprowadzają nas w baśniowy świat obfitujący w wiele sytuacji niebezpiecznych dla zwykłego człowieka. Czytając książkę zastanawiałam się, gdzie jest granica między dwoma światami i kiedy Laura ją przekroczyła. Czy to już było podczas snu czy znacznie później. Rozdziały powieści sprawiły, że czytało się ją lekko, płynnie, bez żadnego problemu. Z zaciekawieniem śledziłam rozwijającą się sytuację,  która cały czas trzymała w napięciu.

Polecam książkę każdemu i dziękuję autorce za możliwość przeczytania książki w organizowanym przez nią Book Tour. Czekam na dalszą część.


 Dotyk północy - Tulińska Adelina

czwartek, 2 lutego 2017

 Magda Stachula "Idealna"

Anita prawie cały czas nie wychodzi z domu. Podgląda ludzi przez kamery miejskiego monitoringu. To jej okno na świat, które pozwala kontrolować wszystko i wszystkich. I zapomnieć o sypiącym się małżeństwie  i dziecku, które bardzo chciała by mieć. Pewnego dnia w swojej szafie znajduje sukienkę, której nie kupiła. Poźniej szminkę, która jej nie pasuje. Potem wydarza się coś jeszcze...

Ktoś wie o niej wszystko. I powoli realizuje swój plan.

Już na samym początku czytania zaskoczył mnie fakt idealnego połączenia, wręcz dopasowania osób ze sobą. Jedno życie przeplata się z drugim i choć łączaca je nic byla cienka, to czekałam do jakiego kłębka doprowadzi ona przy końcu. Stąd też "nacisk" ze strony mojej "głowy", aby jak najwięcej czasu poświęcić    i czytać ja expresem. Choć muszę przyznać, że wcale to trudne nie było...książka wciągła, pochłonęła mnie bez reszty, omamiła mnie jak ośmiornica mackami i czekała "poda się czy nie".

I ja się poddałam. 

Nie raz wydawało mi się, że już, że prawie udało mi się rozgryźć "kto...gdzie...z kim...i jak" i zagadkę tajemniczych zbiegów okolicznosci...to znowu ni stąd ni z owąd akcja dla zmyłki przybierała inny tor, który nie pozostawiał mi wyboru   i jak ten "praski tramwaj" prowadził mnie ku ostatniej stacji. 

I w ostatnich słowach stwierdzam, że nie jednemu pisarzowi ciężko jest tak elokwentnie wybrnąć z zakończeniem. Debiutantce się to udalo czego z calego serca gratuluję.


środa, 1 lutego 2017

Katarzyna Żak - "Nie ma tego złego"

 

Główną bohaterką powieści jest Zuzanna, kobieta która układa sobie życie od nowa-bez narzeczonego za to z kredytem na karku. Aby otrząsnąć się z odwołanego ślubu wraca z Krakowa do rodzinnego miasta Grodowa. W spokojnej, jakby się miało wydawać mieścinie dochodzi do dwóch morderstw a Zuzanna zatrudniona aktualnie w lolalnej gazecie podejmuje swoje własne dziennikarskie śledztwo. Udaje się jej to tylko dzięki pomocy    i cennym radom, znanej wszystkim mieszkańcą emerytki panny Krystyny. Miasto huczy od plotek a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć jakiś ślad. Do tego dawne sympatie i szkolni wrogowie na swoj sposób pomagają i przeszkadzają w rozwikłaniu zagadki. Czy im się to udaje? Sprawdźcie sami.


Książka ta, choć z wplątaną łamigłówką kryminalną jest pisana dość zabawnie. Zuzanna pomimo przeżytego zawodu miłosnego nie popada w depresję, tylko jak na dziennikarkę przystało wciąż używa ciętego języka i stosuje się do motta:  "Jak nie lubisz poniedziałku-zacznij od wtorku". Prze do przodu jak burza. Powieść bardzo mi się podobała, a ze względu na charakterność bohaterki nie raz rozśmieszyła.

Polecam...uśmiech murowany.