wtorek, 28 marca 2017





S.M. Borowiecky "Ani żadnej rzeczy"


Autor: S.M. Borowiecky
Tytuł: "Ani żadnej rzeczy"
Wydawnictwo: Szpalta
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 318

Fabuła - ona w przypadku tej powieści jest najważniejsza. Ja tak twierdzę i zdania nie zmienię. Pytanie goni pytanie, a szukanie na nie odpowiedzi z zaciekawienia zapiera dech w piersiach.

Na dachu Bazyliki Świętego Piotra zostaje ukrzyżowana kobieta. Po tym jak cudem zostaje odratowana, jej pierwsze słowa brzmią "Heil Hitler". Kilka dni przed tym wydarzeniem...28-letnia Zoja, dowiaduje się nagle, że w niespotykanych okolicznościach ginie jej babka, a ona sam w ten sposób zostaje wybrana do wykonania szaleńczej misji. W ciągu zaledwie siedmiu dni przychodzi jej się zmierzyć z przeszłością i makabryczną tajemnicą, skrywaną przez Kościół. Wszystkie drogi prowadzą do nazistów i ich haniebnych eksperymentów na dzieciach, a także do Watykanu i początków chrześcijaństwa...

Jaką prawdę chce ukryć Kościół? Czy Hitler uciekł i czy miał dzieci? Czy Chrystus przeżył ukrzyżowanie? Czy Maria Magdalena była z nim w ciąży? Czy Biblia Apostolic istnieje i jaki związek ma z nimi Zoja? Dlaczego babka w niewysłanym liście do córki Anny, wysłała jej Dekalog zakreślając ostatnie przykazanie "Ani żadnej rzeczy, która jego jest"?

"Szkatuła...Chryzmon...Bractwo...Maria Magdalena...Zoja poczuła, że w tym wszystkim musi być ukryty sens. I że jet już blisko".

Sięgając po książkę i czytając blurb stwierdziłam- tak, to jest to czego mi potrzeba. Przypomniały mi się czasy, gdy byłam na stażu w księgarni, wtedy to z zapartym tchem sięgałam po wszystkie aktualnie wychodzące książki, które zawierały w sobie wiele kontrowersyjnych tez i twierdzeń historycznych i teologicznych, które niejako obnażały chrześcijaństwo, Biblię i Kościół.

Tak jest i w przypadku tej powieści, której fabuła wciągnęła mnie bez reszty. Tajemnice Watykanu, ukryte fakty historii i nazistowski Kościół sprawiły, że pierwsza część tej książki trzymała mnie do końca w napięciu. Aż boję się myśleć co będzie przy drugiej, bo jeśli opis będzie dalej tak realistyczny, to z czasem mogę zapomnieć, że to fikcja literacka i uwierzę we wszystko jak dziecko.

Bo jak tu nie wierzyć, skoro ukazane w powieści fakty i poszlaki na temat historii Watykanu w okresie drugiej wojny i po niej, a także wzajemnych zależności finansowej tej instytucji z państwami na całym świecie, w tym działalności Banku Watykańskiego, są tak realistyczne. Niemniej jednak zgodnie z zaleceniami autorki podeszłam do bulwersujących kwestii z przymrużeniem oka, oddzielając kwestię wiary od działalności politycznej Kościoła.

Jedna kwestia jest dla mnie jednak niezaprzeczalna. Książka jest warta 100% uwagi i z całego serca ją polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce.



niedziela, 26 marca 2017



 Agnieszka Lis "Pozytywka"



Autor: Agnieszka Lis
Tytuł: Pozytywka
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 243

Proza życia zabija wszystko, to co jest między ludźmi dobrego, Uczucia niszczy czas, życzliwi ludzie i przemijające dni. O tym właśnie przekonuje się Agnieszka bohaterka "Pozytywki". 

Wychodząc za mąż Agnieszka nie wierzy własnemu szczęściu. Ślub z wielką pompą, którego zazdrości jej cała wieś, bogaty i przystojny mąż oraz wielkomiejskie życie w willi teściów na warszawskim Żolibożu. Wielkie miasto otwiera przed dziewczyną swoje ramiona, dając nowe możliwości, ale i mamiąc wieloma pokusami. Coraz częściej ulega im Robert, który nawet w oczach żony przestaje być księciem z bajki. Młodych łączy jednak marzenie o dziecku. Gdy więc w wigilijny wieczór Monika ujawnia rodzinie wyniki testu ciążowego, nic jeszcze nie zapowiada tragedii...

Co się wydarzy w życiu Moniki i jaki będzie to miało wpływ na jej życie?

"Pozytywka" to opowieść o samotności jaką można odczuć nawet w "tłumie", o marzeniach, których spełnienie determinowane jest różnymi życiowymi sytuacjami, a także o stracie, która buduje wokół nas kokon z którego po czasie uwalniane są najgorsze instynkty. I tak właśnie jest w przypadku Agnieszki, która pnąc się wciąż po drabinie kariery, próbuje uciec od przeszłości i zaczyna pielęgnować w ten sposób nienawiść do samej siebie, jako formę samobiczowania za zdarzenia na które nie miała wpływu. 

"Męczyła się z własną niezgodą na świat i samą siebie. Była skryta, dlatego nikt o tym nie wiedział. I nikomu nie przeszło nawet przez myśl, że ta pewna siebie, niesympatyczna kobieta jest bombą autonienawiści, że ta śliczna dziewczyna potrzebuje pomocy. Skoro nikt nie śpieszył jej udzielać, Monika postanowiła pomóc samej sobie" - podejmując się wciąż nowych wyzwań. 

Po pewnym czasie jednak...
"Była tak zajęta pracą, że zapomniała o pielęgnowaniu swojej nienawiści. Praca sprawiała jej radość i satysfakcję. Przestała być narzędziem kary, stała się celem samym w sobie. (...) Nie miała rodziny, towarzyskich zobowiązań ani ochoty na żadne inne zajęcia poza pracą. Nikt nie mógł jej dogonić, bo wszyscy chcieli pracować, aby żyć, a nie na odwrót".

Los jest jednak dla niej przewrotny, tracąc pracę Monika -  dojrzewa i stawia w końcu czoła przeciwnością losu, odnajdując przy tym siebie. Zaczyna pozwalać sobie na...szczęście, które podobno nigdy nie miało być jej udziałem.

Nie powiem, książka poruszyła mną do głębi i wywołała emocje o istnieniu których nie miałam pojęcia. Stało się tak może za sprawą tego, iż sama po części utożsamiam się z Agnieszką.
 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Czwarta Strona.


środa, 22 marca 2017

Natalia Sońska "Kropla zazdrości, morze Miłości"

 


Autor: Natalia Sońska
Tytuł: "Kropla zazdrości, morze Miłości"
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 15.03.2017
Liczba stron: 363


Okładka- tak, od niej zacznę, bo te truskawki po nocach się śnią mojemu synkowi. Popatrzył i powiedział, chcę takie teraz, natychmiast i postawił mnie w...kropce. Okładka moim zdaniem spełnia swoją "rolę", bo jak truskawki są afrodyzjakiem miłosnym potrafiącym skusić w każdym tego słowa znaczeniu, tak fabuła książki "uwiodła" mnie bez reszty. Nie było innej opcji, zafascynowanie towarzyszące czytaniu czuję do teraz.

Książka ta, to wspaniała opowieść o miłości i towarzyszących jej emocjach w życiu dwóch przyjaciółek - Kingi i Hani.

Kinga - pogrążona w depresji po stracie kogoś bliskiego (początkowo nie wiadomo kogo), zaniedbuje pracę i przyjaciół. Bez bodźca w postaci Hani, nie była by wstanie normalnie funkcjonować, zatracając się w coraz większej otchłani. Poza tym jest ktoś jeszcze, o kim musi pomyśleć bardziej niż o sobie (?). 

"Człowiek tak naprawdę uczy się chodzić całe życie. Podnosi się i upada, raz kroczy pewniej, raz patrzy pod nogi. Czasem musi się zatrzymać i przepuścić kogoś szybszego. Oczywiście można też chodzić na czworakach, tak jest pewnie bezpieczniej, ale ma się wówczas bardzo ograniczone pole widzenia. Naszym celem zaś jest biec. Biec, nie zważając na potknięcia".

Hania - poświęcając czas Kindze i biorąc na siebie coraz to nowe zobowiązania w pracy zaniedbuje własną miłość, przez co jej związek i bezpieczeństwo rodzinne zostaje zachwiane. Szukając własnej drogi w życiu i poddając się rutynie, popełnia wiele błędów rzutujących na jej dotychczasowe życie. 

"Widzisz Haniu, każdy z nas w pewnym momencie szuka ucieczki od rutyny. Nawet jeśli jest cudownie, słodko i bezproblemowo, nagle zaczynasz się zastanawiać, czy nie jest przypadkiem idealnie- wręcz nudno. Niecierpliwisz się, boisz, że wszystko runie, więc podświadomie próbujesz to przyspieszyć, by mieć już ten strach za sobą. Bo takie jest życie - im się lepiej układa, tym bardziej wydaje nam się to podejrzane.

Czy przyjaciółki będą potrafiły uwierzyć, że nawet po najgorszej burzy słońce wyjdzie zza chmur?

Często wydaje nam się, że miłość jest wszystkim czego potrzebujemy i że nic nie jest w stanie jej zniszczyć. Dziwne, jak życie szybko weryfikuje to nasze myślenie. Wystarczy chwila nieuwagi, wypuszczenie miłości z garści, a zaczyna nam ona przelatywać przez palce jak piasek. Trzeba zadać sobie wiele trudu i chęci by ład i harmonia mogły zagościć w naszym życiu na dobre, a zazdrość nie przejęła nad nim kontroli. Choć...

"Kropla zazdrości jest potrzebna w każdym związku. To właśnie zazdrość, zaraz obok miłości, motywuje nas do walki o drugą osobę. To ona pozwala uświadomić sobie, ile ktoś dla nas znaczy! I w końcu to dzięki niej wiemy, że kogoś w ogóle kochamy! Że chcemy mieć go dla siebie i zrobimy wszystko, by ktoś inny nas nie uprzedził. Ale musimy z nią uważać, bo to bardzo pikantna przyprawa. Wlejemy ciut za dużo i posiłek będzie nie do przełknięcia! Kropla. Kropla zazdrości wystarczy. Bo nie ma miłości bez zazdrości...".

Warto w życiu także, wziąć pod uwagę rady drugiego człowieka, zwłaszcza jeśli są one poparte wiekiem i doświadczeniem życiowym. Tak jak w książce było to za sprawą babci Janiny.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Czwarta Strona.





sobota, 18 marca 2017




Jacek Getner "Pan Przypadek i mediaktorzy"



Autor: Jacek Getner
Tytuł: "Pan Przypadek i mediaktorzy"
Wydawnictwo: Zakładka
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 234

Mam w domu pierwszy tom przygód detektywa Przypadka, nie mniej jednak za sprawą Book Tour zaczęłam czytać od tomu piątego.

W tomie tym, tytułowy bohater, Jacek Przypadek przybierający pozę ironiczno-dobrotliwo-pobłażliwą zmierza się z zagadkami w środowisku mediów. W pierwszej ze spraw o kryptonimie Wodagate Jacek stara się dowiedzieć, czy słynny redaktor Zbyszek Broda wypadł z balkonu sam, czy jednak ktoś mu w tym pomógł. W drugim śledztwie pod nazwą Kosiarz traw, detektyw stara się odnaleźć zaginionego dziennikarza, który niechcący stał się przedmiotem medialnej nagonki i przepadł bez wieści. W ostatniej historii zatytułowanej W samą północ Przypadek próbuje odeprzeć oskarżenie wysunięte wobec niego, jakoby zamordował dwie gwiazdy medialne, które uważane były za jego osobistych wrogów.

Przy rozwiązywaniu tych spraw detektyw przysparza sobie wiele kłopotów i nieprzyjaciół, a z najpotężniejszym z nich, Klempuchem, stacza ostateczny pojedynek. 

Czy uda mu się wygrać, czy poniesie porażkę?

Początkowo książka nie przypadła mi do gustu (zwróć uwagę na pierwsze słowo zdania), a to za sprawą umieszczenia w niej dużej ilości bohaterów. "Blondynką" nie jestem, ale w pierwszej chwili nie mogłam połapać się: kto?, gdzie?,z kim?, jak?. Nie mniej jednak uważam, że tego wymagała fabuła, a dzięki temu rozwiązywanie zagadek stawało się znacznie ciekawsze. Później jednak idąc za tokiem myślenia Jacka (tak zaczęłam mu mówić po imieniu), że ludzie do końca są banalnie przewidywalni, zaczęłam rozgryzać zagadki z własnej perspektywy. I nie powiem, że mnie nie wciągnęły, bo pochłonęły mnie bez reszty. Przypuszczam, że będzie tak również, w pozostałych tomach, po które na pewno sięgnę.

Muszę tu jeszcze wspomnieć o jednej bohaterce aspirant sztabowej Agnieszce Storczyk,  która śledziła Jacka, i jak się okazało była jego.... (sami rozwiążcie tą zagadkę). A mówię o niej, bo opis jej charakteru w książce zwalił mnie z nóg: " Bo to pokrzywa jest. Lepiej jej nie dotykać".

Książka przeczytana w Book Tour zorganizowanym przez Poligon Domowy.

piątek, 17 marca 2017



Adam Cichy "Ptaki-cudaki i inne zwierzaki"




Autor: Adam Cichy
Tytuł: "Ptaki-cudaki i inne zwierzaki"
Wydawnictwo: Psychoskok
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 43

"Ptaki-cudaki i inne zwierzaki to trzy krótkie rymowane bajki. 

Pierwsza pt. "Wróbelek" dotyczy małego ptaszka, który nasłuchawszy się opowieści o pięknej krainie i zamieszkujących ją zwierzętach (lew, żyrafa, zebra, antylopa, gepard, itd), zamarzył o podróży wraz z bocianami do ciepłych krajów Afryki. Jednak zdając sobie sprawę, że to nie możliwe "ten wróbelek nasz kochany, siedzi teraz zapłakany, i cierpliwie czeka znów, by nadeszła wiosna już" (rym stworzony przeze mnie).

Druga bajka "Ptasie historie" dotyczy "wyliczanki" wszystkich możliwych ptaków wraz z ich rymowanym opisem. Każdy poszczególny ptak wyróżniony jest w tekście pogrubioną kursywą co daje wrażenie ich mnogiej ilości (dzwoniec, raniuszek, jerzyk, jemiołuszka, świergotek itd. to ptaki z nazwami których nawet ja nie jestem obyta). Dodatkowo pochyłą kursywą zaznaczone są znajome choć nie wszystkim wiadome związki frazeologiczne (kłapać dzióbkiem, w krzyżu strzyka, mądra głowa, chodzi z głową w chmurach, marsza grają kiszki itd.). 

Trzecia bajka "Sroka" dotyczy ptaka, który w świecie ptasim uchodzi za złodzieja błyskotek i wszystkiego co się świeci. Ptak ten- sroka, posądzony o kradzież obrączki czajki, nie przyznaje się do winy, a znaleziona zguba w trawie kładzie się cieniem na przyjaźni ptaków. 

"Możesz poczuć się okropnie, gdy osądzisz zbyt pochopnie. Kto tak czynić się ośmiela, może stracić przyjaciela".

Bajki bardzo przyjemne i lekkie w czytaniu dzięki zastosowaniu rymów. Przypuszczalnie skierowane są do dzieci ( "I nieważne drogie dziecię, co też się o ptakach plecie"), choć i dorosłemu mogą przypaść do gustu. Dziecko młodsze dzięki nim ma możliwość zaznajomienia się z nazwami zwierząt i ptaków, a nieco starsze może wyłapać wiele związków frazeologicznych i starać się rozwiązać ich znaczenie. Dodatkowo morał płynący z wierszyka o sroce jest jednoznaczny. 

Warto również wspomnieć o pięknych ilustracjach, które w pełni oddają czytane słowo.

Wierszyki polecam wszystkim bez względu na wiek.

Za możliwość przeczytania dziękuje Wydawnictwu Psychoskok.


środa, 15 marca 2017




Monika Fudali "Niezapominajki"





Autor: Monika Fudali
Tytuł: " Niezapominajki"
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 98

Sięgając po książkę "Niezapominajki" zastanawiałam się jaki zaskakujący paranormalny element w niej się znajduje. Początkowo wydawało mi się, że żaden bo książka opowiada o egzystencjalnych rozterkach jakie dotykają Chrisa po śmierci ukochanej siostry Emily. W dziwnym zbiegu okoliczności (zastanawiając się, kto przynosi ulubione kwiaty niezapominajek na grób jego siostry), poznaje Dantego- chłopaka na wózku inwalidzkim. On to niejako pomaga Chrisowi uporać się z tym bólem i stratą.

Tylko kim tak naprawdę jest Dante?

Książka napisana bardzo ciekawie, a przesłanie w niej zawarte daje dużo do myślenia. Ból po stracie bliskiej osoby jest do "oswojenia", tylko potrzeba czasu i bodźca do zrozumienia pewnych zależności panujących w świecie.

"Niezapominajki. Kwiaty pamięci, które swoją wielkością oddają prawdę temu zjawisku. Drobniutkie płateczki osadzone na wątłych łodygach ledwo oderwanych od ziemi. Roślina tak mała, że łatwo ją przeoczyć, łatwo o niej zapomnieć. (...) Wystarczy trochę czasu, substytut dla myśli, wypełniacze luk w życiu, pustek po ludziach i celach, a wspomnienia kurczą się, zacierają, z czasem pozostaje tylko echo, a niekiedy zupełnie nic".

Książka przeczytana dzięki Book Tour zorganizowanym przez Kraina książką zwana.


Monika Fudali "Kumulacja cierpień" , "Kumulacja gniewu" (Book Tour)




Autor: Monika Fudali
Tytuł: "Kumulacja cierpień",
          "Kumulacja gniewu"
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2011, 2012
Liczba stron: 32, 72

Postanowiłam połączyć tzn. skumulować recenzję opowiadań "Kumulacji cierpień" i "Kumulacji gniewu", w końcu przecież obydwa łączą się, choćby wspólnymi bohaterami. 

"Kumulacja cierpień"- to krótka historia, ale jakże mocna w treści. Opowiada w dobitny sposób o wale jaką podejmują bracia Keisuka i Sato, jako mediatorzy (medium), z duszami pozostającymi na ziemi po ich śmierci i skumulowanymi w nich cierpieniami. Nie mniej jednak wszystko sprowadza się do życia jakie wiedli wcześniej i do panującego wśród nich otoczenia.

"A domy są jak ludzie. Kumulują w sobie wszystko co złe. Zapewne mieszkało w tym domu wiele rodzin. Tych szczęśliwych i tych mniej. Ciągle nowi ludzie i ich uczucia, które wyładowują w tych murach po długim czasie wchłaniane są przez ściany. Smutki, cierpienia i złość mieszkańców kumulują się nad tym miejscem. W ten sposób umiera dom. Staje się zimny i nieprzyjemny, smutny i zapomniany Nieszczęściem jest, gdy w takim domu umiera człowiek. Dom nie pozwala odejść duszy zmarłego. Więzi ją w klatce cierpień, które skumulował. (...) "dusza domu" materializuje się w postaci przedmiotu o kształcie swojego zła, a to zło staje się demonem o tych cechach".

W "Kumulacji gniewu" - bracia podejmują próbę uwolnienia duszy małego chłopca, w którym gniew skumulował się do tego stopnia, że zaczyna krzywdzić własną rodzinę, za to, że nie potrafią odkryć prawdy o jego zaginięciu. A prawda ta później przerasta wszystkich.

"Dusze chodzące po ziemi są tu z pewnego powodu: zemsta, niedokończone sprawy, niepokój o kogoś żyjącego, jakaś prawda, troska, bądź coś innego silnie powiązanego z życiem na ziemi. Osoba, która umiera nie jest wstanie się pogodzić z pozostawieniem tego czegoś nierozwiązanego, dlatego podświadomie jest uwięziona między  światami z własnej woli (...). W zależności od intencji dusza może być pozytywna albo negatywna. Jeżeli jest pozytywna to jest odzwierciedleniem ciepła osoby do której należała. Jednak gdy mówimy o przeciwieństwie to jest to  wizja cierpienia, które trawi tą duszę".

Kumulacje to opowiadania z dreszczykiem, z elementami paranormalnymi. Ukazują nam one świat w zaskakujący sposób, w kontekście spraw o których nie mieliśmy pojęcia, albo baliśmy się myśleć, a teraz zostaliśmy do nich nie jako zmuszeni. Podobały mi się obydwa.

Za możliwość przeczytania opowiadań w Book Tour, dziękuję blogerce z Kraina książką zwana.

wtorek, 14 marca 2017




Anna Sakowicz "Już nie uciekam" (przedpremierowo)





Autor: Anna Sakowicz
Tytuł: "Już nie uciekam"
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 15.03.2017
Liczba stron:301

Dziś zacznę inaczej niż zwykle, to znaczy od końca. Dokładniej mówiąc od szoku jakiego doznałam gdy książkę przeczytałam i okazało się (niby o tym wiedziałam ale przy czytaniu o tym "zabyłam" jak mówi moja babcia), że to ostatni trzeci tom kociewskiej sagi. Zastanowiłam się jak to możliwe, że autorka tak umiejętnie łączy poszczególne tomy, że nie czytając poprzednich byłam wstanie utożsamić się z bohaterami, nie znając przy tym ich poprzednich losów. Nie mniej jednak historia Joasi wciągnęła mnie bez reszty.

Joanna to dojrzała kobieta po przejściach.  Zdradzona przez męża przez dłuższy czas stara się zaufać innemu mężczyźnie. Niby wszystko jest na dobrej drodze, ale i tak zaskakuje siebie i najbliższych swoim "chwiejnym" zachowaniem. Jest narzeczoną Artura, iskrzy między nią a Jaromirem, a dodatkowe komplikacje wprowadza do jej życia  kolejny zagadkowy mężczyzna. 

"Wariuje. Po rozwodzie wszystkich facetów autowałam z precyzją króla strzelców, a teraz jak już raz jednemu pozwoliłam się dotknąć, to zmysły wariowały"

Pomimo wątpliwości, bohaterka zaczyna urzeczywistniać swoje marzenia. Przeprowadza się na Kociewie i podejmuje decyzję o uruchomieniu kawiarni w lokalu, z którym wiążą się pewne tajemnice. Nadal pracuje jako wolontariuszka w hospicjum dla dzieci. Pisze dla nich bajki. Wkrótce zgłasza się poważny wydawca, który chce je opublikować, ale stawia warunki...

Czy Joasia znajdzie szczęście, którego szuka? Sami się przekonajcie.

Jak dla mnie książka ta, to doskonały przykład na to jak silne są kobiety, a siła ta pokazana jest w niej w wieloraki sposób.

Po pierwsze kobiety mimo wielu przeciwności losu, nie poddają się, walczą o swoje szczęście i szukają miłości dającej poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. 

Po drugie nie ulegają naciskom ze strony najbliższych (a bo ten bogatszy, bez bagażu w postaci dzieci itd.), lecz same dokonują wyborów kierując się przy tym nie tylko rozumem, ale i sercem.

Po trzecie kobiety dziś wychodzą z cienia i marazmu panującego w ich życiu, i stają się równoprawnymi osobami w społeczeństwie, prowadząc własne biznesy na równi z mężczyznami.

Po czwarte spełniają się w roli matek, bez względu na wszystko. A empatią potrafią dzielić się nie tylko z biologicznymi dziećmi.

Itd.

P. S Humoru w niej nie brakuje, a co pomyślę o ruchankach z fjutem to buźka mi się śmieje.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Szara Godzina.


poniedziałek, 13 marca 2017




Natasza Socha "Kobiety ciężkich obyczajów"




Autor: Natasza Socha
Tytuł: "Kobiety ciężkich obyczajów"
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 01.03.2017
Liczba stron: 384


"Są kobiety, dla których mężczyzna jest dodatkiem. 
Do sukienki i do życia".

Nie powiem słowa te mają dużą siłę przebicia, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy świat rządzi się swoimi prawami, a w siłę zaczyna rosnąć głos kobiet, które po wielu latach zaczynają dyktować swoje warunki.

Kwiryna mieszka w barwnej, przedwojennej Warszawie, a splot nieoczekiwanych wydarzeń wprowadza ją w tajemniczy świat ekskluzywnych prostytutek.  Z nieśmiałej dziewczyny, przeistacza się i wychodzi z kokonu już jako piękna femme fatale, kobieta lekkich a raczej ciężkich obyczajów.  Wie, że w jej świecie nie ma miejsca na miłość. Nie śni więc o księciu z bajki, szczęśliwej rodzinie ani miłości.

Kira jej prawnuczka, dziedziczy po prababce nie tylko różnobarwność tęczówek, ale i nonszalancję, z jaką traktuje płeć męską. Bawi się mężczyznami, a zdobycie ich traktuje jak wyzwanie. Zgodnie z jej założeniem, jest zdobyć żonatego faceta, nie angażować się uczuciowo, a jeśli by do tego doszło odciąć się od niego całkowicie. 

"Kirę fascynowało zjawisko zdrady.(...)Największym zabójcą każdego związku prędzej czy pózniej okazywała się nuda"

Tylko czy to na dłuższą metę wystarczy? Czy brak miłości można czymś zrekompensować?

Książka ta ukazuje dwa światy: ten przedwojenny widziany oczami Kwiryny i ten współczesny, widziany oczami jej prawnuczki Kiry. Ta przestrzeń lat pokazuje nam,  czy i ewentualnie jaki wpływ mają geny i dziedzictwo pochodzenia  na czekające nas przeznaczenie i jaki jest schemat powielania błędów.

To doskonała powieść o kobietach i ich wzajemnych relacjach, o tajemnicach, pretensjach, ale i o miłości , która zawsze daje kolejną szansę. 

"I tak kończy się historia kilku pokoleń kobiet, którym trudno było ze sobą rozmawiać i kochać się nawzajem.  Próbowały jednak walczyć o siebie i swoje marzenia, nawet jeśli musiały czasem słono za to zapłacić. Z drugiej strony życie kobiety to nieustająca walka, coś o tym wiemy".

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Pascal.

poniedziałek, 6 marca 2017


 
Dorota Schrammek "Niepełka"

 



 
Autor: Dorota Schrammek
Tytuł: "Niepełka"
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 01.03.2017
Liczba stron: 142

"Niepełka"- ten oryginalny tytuł, nie dawał mi spokoju przez dłuższy czas. Postanowiłam więc w końcu sama przeczytać książkę i dociec co ten tytuł oznacza. Nie powiem, trochę się z siebie zaśmiałam w duchu, że tak oczywista sprawa, była dla mnie nie lada zagadką.

Bohaterką książki jest nastoletnia, niepełnosprawna Weronika, która zmuszona do przeprowadzki do Trzebiatowa, zostaje wyrwana ze środowiska osób oswojonych z jej kalectwem, i na nowo musi stawić czoła nowym realiom. Trafia do klasy, w której prym wiedzie utalentowana muzycznie Kinga i jej grupa "psiapsiół". Czując zagrożenie ze strony nowej koleżanki, utalentowanej pod względem fotografowania, Kinga robi wszystko by koledzy, poczuli niechęć do niej. Pod pozorem pomocy i przyjaźni, uprzykrza jej życie na każdym kroku, zmuszając ją niejednokrotnie do płaczu. 

Czy Weronika odpłaci jej się pięknym za nadobne? Czy Kinga zrozumie, czym jest tolerancja i szacunek do drugiego człowieka?

Książka pisana z przesłaniem dla młodzieży, choć i dorosły człowiek może z niej czerpać jak z studni bez dna.  Z jednej strony ukazuje jak uprzedzenia i uderzająca woda sodowa do głowy, nie jednej z osób, potrafi zniszczyć przyjaźń i wzajemne relacje międzyludzkie. Od drugiej strony jednak ,daje przykład, jak osoba niepełnosprawna ruchowo, lecz "sprawna sercem", mimo wielu nieprzyjemnych sytuacji, których doświadczyła, nie zamyka się i umie wyciągnąć rękę na zgodę.

"To już nieważne. Wolę pamiętać to, co było dobre. Mama powtarza, że powinno pamiętać się tylko miłe chwile, a o złych nawet nie rozmyślać. Bo po co? Były i już ich nie ma."

Od trzeciej strony zaś, pokazuje  pewne niepokojące wzorce rodzinne i błędy wychowawcze, gdy jeden z rodziców pobłaża, pozwala na wszystko, drugi zaś dyscyplinuje i zabrania.

"Nie możemy tak wychowywać naszego dziecka. Już wyrasta na osobę przekonaną o tym, że wszystko jej się należy. Nie przykłada się do nauki, nie szanuje ludzi. Tak nie powinno być. Uważam, że musi ponieść karę."

Muszę przyznać, że każdy wers książki niesie z sobą pozytywne przesłanie i dowody na nie, nie do podważenia przez nikogo.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i Wydawnictwu Szara Godzina.

sobota, 4 marca 2017


Edyta Świętek "Cień burzowych chmur"




 
Autor: Edyta Świętek
Tytuł: "Cień burzowych chmur"
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2017
Liczba stron:349


Przystępując do czytania "Cienia burzowych chmur" miałam trochę obaw, czy "wstrzelę się" w klimat. Chodzi mi tu  głownie o to, że nie zawsze książki z tłem historycznym stanowią dla mnie dobry materiał. Jakże się zdziwiłam i miło zaskoczyłam, jak historia o losach rodziny Szymczaków, wchłonęła mnie bez reszty i powoli spacerkiem Aleją Róż mnie do nich przeniosła.

Spacer ten rozpoczyna się w roku 1949. Wtedy to, poznajemy rodzinę Szymczaków, zamożnych gospodarzy mieszkających w małopolskiej wsi. Mimo iż nikomu nie wadzą, stają się źródłem zazdrości najpierw okolicznego ziemiaństwa- Pawłowskich, a po II wojnie światowej przedstawicieli nowej władzy. Efektem takiego stanu jest rodzący się konflikt między najstarszym z synów- Bronkiem Szymczakiem, a bratem wysoko postawionego funkcjonariusza UB- Bartłomiejem Marczykiem. Ten drugi za poniesione upokorzenie, poprzysięga zemstę na całej rodzinie Bronka. Gdy na skutek reformy rolnej Szymczakowie tracą gospodarstwo przez pokolenia przekazywane z ojca na syna, a zarządcą nowo utworzonej spółdzielni rolniczej zostaje Bartek, Bronek zmuszony jest szukać szczęścia w świecie. Wyjeżdża ze wsi i podejmuje pracę jako robotnik przy budowie Nowej Huty. Nie zdaje sobie jednak sprawy, jak zaważy to na losach całej pozostałej rodziny, gdyż Marczyk dostając wolną rękę zaprowadza nowe porządki i uprzykrza życie wszystkim pozostałym. Julia- siostra Bronka obawiając się o własne życie, również ucieka ze wsi by dołączyć do brata. 

Jak potoczy się dalsza historia rodzinna ze zbrodnią i zemstą w tle?

Też jeszcze nie wiem, ale nie omieszkam się dowiedzieć w pozostałych tomach pięcioczęściowej sagi "Spacer Aleją Róż". Niemniej jednak już teraz mogę napisać kilka pozytywnych słów na jej temat. 

Ta epicka opowieść społeczno- obyczajowa, osadzona w czasach wczesnego PRL-u, ukazała mi walkę jaką w tamtych czasach musieli stoczyć ludzie o swój byt. Wydawać by się mogło, że skoro udało im się przeżyć wojnę  to znak, że w końcu nadeszły dla nich lepsze czasy. Jednak to było nietrwające zbyt długo, złudne wrażenie, gdyż wszystko kolejny raz zostało im zabrane, a ciężka praca w żaden sposób nie została nagrodzona. Jedyne co mieli to siebie nawzajem i resztki honoru.

"Póki jesteśmy razem, nic nas nie zniszczy. Nie dała nam rady wojna, nie da i peerel!Co z tego, że utraciliśmy ziemię,a nasze oszczędności zabrała reforma walutowa?Poradzimy sobie!"

"Zabraliście mi wszystko. Odarliście mnie ze złudzeń! Rzuciliście mnie na kolana. Ale ja wam jeszcze pokażę!(...) Jeszcze się podniosę, zobaczycie!

Poza tym, książka zabrała mnie na przechadzkę po Nowohuckich Łąkach i najgłębszych rejonach zaułka Meksyku począwszy od ich powstania aż po...współczesność, do której mam zamiar dotrzeć w kolejnych tomach.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Replika.

środa, 1 marca 2017

Anna Sakowicz "Niedomówienia"

 

Anna Sakowicz "Niedomówienia"

 
 


 
Autor: Anna Sakowicz
Tytuł: "Niedomówienia"
Wydawnictwo: Szara Godzina
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 300

Gdy przyszła do mnie książka od autorki, w pierwszym odruchu ją...powąchałam. To takie moje "zboczenie" z dzieciństwa
i czasów, gdy wtedy często odwiedzałam bibliotekę. Zapach
i rodzaj użytego papieru utwierdził mnie w przekonaniu, że to będzie wyjątkowa lektura. Dodatkowo cytat z książki umieszczony na zakładce potwierdził ten fakt w stu procentach.

"Zapach książki to suma zapachu słów użytych przez autora."

Książka opowiada o czterdziestoletniej Jance, która pracuje
w mało kobiecym fachu, jakim jest drukarz. Wpojona przez dziadka, a później przelana przez ojca miłość do czcionek, starodruków i kultu złotnika z Moguncji, sprawia, że pod wpływem tajemniczych fotografii ukrytych pod cokołem Gutenberga w Gdańsku, jego imienniczka podejmuję intrygującą, pełną niedomówień grę. Nic i nikt nie jest wstanie zmienić chęci rozwikłania  przez nią tej zagadki. Na nic się zdają tłumaczenia  wspólnika i najbliższego przyjaciela Antoniego, czy też zwariowanej kuzynki Honoraty, a nawet zaborczość "byłego" Łukasza. 

Co przyniesie rozwikłanie zagadki? Czego Janka dowie się nie tylko o starej, cennej księdze, lecz także o samej sobie?

To już piąta powieść pisarki, jednak pierwsza moja przeczytana jej autorstwa. Nie ukrywam, że mnie urzekła. Fabuła wprowadziła mnie nie tylko w świat przeszłości, ale
i nowoczesności, w świat pełen niespodzianek i nietypowych dróg do ich odkrycia. Zdałam sobie sprawę, że czasami sami nie wiemy o drzemiących w nas siłach i pragnieniach, a wiek
i doświadczenie życiowe w niektórych okolicznościach mogą zejść na dalszy plan. Życie bowiem wciąż jest kopalnią odkrywania własnego "ja". Dodatkowo musze wspomnieć, że mimo iż książka porusza ważne i trudne tematy, to jej lekka dowcipna forma wprowadziła dobrą energię, która mi się udzieliła. Polecam wszystkim.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.