czwartek, 2 lutego 2017

 Magda Stachula "Idealna"

Anita prawie cały czas nie wychodzi z domu. Podgląda ludzi przez kamery miejskiego monitoringu. To jej okno na świat, które pozwala kontrolować wszystko i wszystkich. I zapomnieć o sypiącym się małżeństwie  i dziecku, które bardzo chciała by mieć. Pewnego dnia w swojej szafie znajduje sukienkę, której nie kupiła. Poźniej szminkę, która jej nie pasuje. Potem wydarza się coś jeszcze...

Ktoś wie o niej wszystko. I powoli realizuje swój plan.

Już na samym początku czytania zaskoczył mnie fakt idealnego połączenia, wręcz dopasowania osób ze sobą. Jedno życie przeplata się z drugim i choć łączaca je nic byla cienka, to czekałam do jakiego kłębka doprowadzi ona przy końcu. Stąd też "nacisk" ze strony mojej "głowy", aby jak najwięcej czasu poświęcić    i czytać ja expresem. Choć muszę przyznać, że wcale to trudne nie było...książka wciągła, pochłonęła mnie bez reszty, omamiła mnie jak ośmiornica mackami i czekała "poda się czy nie".

I ja się poddałam. 

Nie raz wydawało mi się, że już, że prawie udało mi się rozgryźć "kto...gdzie...z kim...i jak" i zagadkę tajemniczych zbiegów okolicznosci...to znowu ni stąd ni z owąd akcja dla zmyłki przybierała inny tor, który nie pozostawiał mi wyboru   i jak ten "praski tramwaj" prowadził mnie ku ostatniej stacji. 

I w ostatnich słowach stwierdzam, że nie jednemu pisarzowi ciężko jest tak elokwentnie wybrnąć z zakończeniem. Debiutantce się to udalo czego z calego serca gratuluję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz